sobota, 5 grudnia 2015

My own super hero

Kolejny oneshot! . Mam nadzieję, że to opowiadanie przypadnie Wam do gustu. ^^
Paring: VHope
Gatunek: slash, smut, fluff, yaoi
Ostrzeżenia: sceny erotyczne
Zapraszam do komentowania co myślicie! :)
~Suga Mommy




MY OWN SUPER HERO

W upalny  sierpniowy dzień Kim TaeHyung zmierzał na spotkanie ze swoją siostrą. Uwielbiał taką pogodę i szedł na przystanek z uśmiechem. Dawno się z Jae nie widział. Czekając na autobus jego uwagę przyciągnął chłopak ubrany w bluzę, z kapturem naciągniętym na głowę. Czy był chory? Źle się czuł i potrzebował pomocy? Ludzie w  taki upał się tak nie ubierają. Kim miał w zwyczaju martwić się o innych, niezależnie od tego czy ich znał. Chciał zapytać chłopaka czy ten dobrze się czuje, ale podjechał jego autobus. Gdy chciał ostatni raz zmartwieniem na niego spojrzeć, zobaczył, że chłopak również wsiada do tego autobusu. Trochę uspokojony, że chłopak miał siłę wstać i widocznie całkiem dobrze się czuje zajął miejsce na tyłach. Chwilę potem obok niego usiadł chłopak w bluzie. Miał maskę, której wcześniej Taehyung nie widział, więc nie mógł zobaczyć jak chłopak wygląda. Patrzył na niego chwilę, ale chłopak wydawał się tego albo nie zauważać, albo ignorować, a chwilę potem opierał głowę o szybę z zamkniętymi oczami. Tae usłyszał dzwonek telefonu ze swojego plecaka. Szybko go wyciągnął i odebrał przychodzące połączenie.
- Jae? Tak, właśnie do Ciebie jadę. Kupić Ci coś po drodze? … Jesteś pewna? Ok, do zobaczenia. … A! Jae, Jae!
- Tak? – osoby siedzące w pobliżu Kima mogły usłyszeć dziewczynę po drugiej stronie słuchawki.
- Jest taka sprawa. – spojrzał na chłopaka obok, aby upewnić się, że śpi - Koło mnie siedzi chłopak…
- Mm?
- Martwię się o niego. Myślę, że może być chory.
- Dziwnie się zachowuje? Taehyung, natychmiast wysiądź z autobusu!
- Nie, nie! Wiesz dobrze, że jest gorąco… A ten chłopak ma na sobie bluzę. I kaptur! Może ma gorączkę! Powinienem go zapytać jak się czuje?
- Kim, proszę przestań martwić się o innych. – odpowiedziała trochę uspokojona – Martw się o siebie. Nawet jeżeli jest chory, to sobie poradzi. Proszę, daj sobie spokój z zamartwianiem się o innych, nawet nieznajomych ludzi.
Kim chciał coś odpowiedzieć, ale w tym momencie autobus się zatrzymał, a chłopak siedzący przed nim chwycił jego plecach i już chciał wyjść z autobusu gdy zakapturzony chłopak chwycił tył jego koszulki uniemożliwiając mu wyjście. Wyrwał plecak złodziejowi i wypchnął go z autobusu zaraz przed tym jak drzwi się zamknęły. Ludzie zaczęli bić brawo. Odwrócił się, a gdy znalazł wzrokiem Kima szybko do niego podszedł.
- Proszę. To Twoje. – podał mu plecak, rozejrzał się – Ja wysiadam, cześć.
Taehyung stał z otwartą buzią nie wiedząc co powiedzieć.
- Dz-dziękuję! – krzyknął jeszcze gdy drzwi się zamykały.
W domu swojej siostry wszystko jej opowiedział.
- I widzisz?! Nie był chory, a Ty się głuptaku zamartwiałeś! Miło z jego strony, że Ci pomógł.
- No właśnie. Jak się mu odwdzięczę? Nawet nie wiem jak ma na imię.
Jego siostra tylko przewróciła oczami.
Gdy Taehyung przestał już myśleć i mówić o tym jak znajdzie tego chłopaka jego siostra zaproponowała mu, żeby poszedł z nią na imprezę do jej najlepszej przyjaciółki. Chłopak niechętnie się zgodził, choć imprezowanie nie było jego ulubionym zajęciem.


XXX

- Natychmiast się przebierz Kim Taehyung! – krzyknęła Jae
- Co jest nie tak z tym co mam na sobie teraz? – marudził Kim
- Wszystko?! Pro-osze! Ubierz się inaczej.
Naburmuszony Taehyung poszedł na górę do swojego pokoju tupiąc nogami jak dziecko.
Zdecydował się na coś w czym będzie mu wygodnie, spodoba się jego siostrze i będzie nadawać się na imprezę. Czarne spodnie i dopasowaną czarną koszulę. Spojrzał w lustro i westchnął. I po co to wszystko?

XXX

Siedząc w sali imprezowej, przy barze, Tae marudził pod nosem. Machnął ręką i krzesło na którym siedział niebezpiecznie zachwiało się do tyłu. Na szczęście ktoś je złapał i z powrotem przywrócił do pionu. Tae odwrócił się i spojrzał w oczy, które już widział. Chłopak, który przed nim stał mógł być teraz umalowany i elegancko ubrany, ale Tae był pewny, że to ten chłopak z autobusu.
- Aai…  Dziękuję.
Chłopak tylko  uśmiechnął się promiennie w jego stronę.
- Ej! Dziękuję też za… - chłopak przerwał mu machając ręką
- Nie trzeba. Muszę lecieć. Do zobaczenia. – i już go nie było.
Taehyung zamrugał i z grymasem znowu odwrócił się w stronę baru uważając, żeby teraz się zachwiać. Przyjaciółka jego siostry przejęła mikrofon.
- Zaprosiłam dzisiaj na imprezę moich znajomych. Jestem pewna, że wszyscy ich znacie i lubicie! Wystąpią dla Was teraz J-Hope i Jin! Wszystkim znany duet taneczno-wokalny!
Oklaski i piski wypełniły salę. Taehyung starał się ignorować ją i to co dzieje się za nim, ale…
- Taehyung! Mam nadzieję, że mogę mieć ten taniec!
Tae uśmiechnął się sztucznie i odwrócił do niej.
- Oczywiście, Haru – skinął głową.
Podszedł do dziewczyny i wyciągnął rękę w jej stronę. Ta chwyciła ją od razu i ekscytacją spojrzała na scenę. Tae również tam spojrzał i nie wierzył własnym oczom. Na scenie stało 2 mężczyzn, a jednym z nich był… Nie, to niemożliwe. Chciał mu się jeszcze przyjrzeć, ale został pociągnięty na parkiet. Westchnął i udawanym uśmiechem zaczął tańczyć z Haru. Kochał tańczyć. Piosenka się skończyła. Tae i Haru ukłonili się sobie nawzajem.
- Czy mogłabym z Tobą porozmawiać po występie?
- Tak, oczywiście. – odpowiedział i uciekł jak najszybciej. Usiadł na kanapie jak najdalej sceny, ale i tak miał dobry widok. Muzyka była idealna do hip-hopowego tańca, nawet linie wokalne chłopaka, którego widział pierwszy raz. Tae uśmiechnął się do siebie słysząc rapującego (nie)znajomego. Dobry był skubany. Obejrzał cały występ z zachwytem wymalowanym na twarzy. Po występie z wrażenia został na swoim miejscu. Usłyszał odgłos obcasów i czyjeś kroki. Westchnął i odwrócił się do Haru. Usiadła naprzeciwko niego i zaczęła opowiadać o swoich wakacjach i o tym jak to następnym razem powinni pojechać gdzieś razem. Tae słuchał ją z udawanym zainteresowaniem.
- Mogę przeszkodzić? – usłyszał za sobą głos. Haru wstała
- J-Hope Oppa! Tak, tak, zapraszamy.
- Nie… nie do końca mam czas, przepraszam. Chciałem zapytać czy mogę porwać Twojego kolegę. Ale już go dzisiaj nie oddam.
Tae odwrócił się, żeby zobaczyć uśmiechniętego chłopaka z autobusu. Nie miał już na sobie marynarki. Z jego wcześniejszego stroju zostały tylko spodnie, dopasowana biała koszula i krawat.
- Och… Dobrze, jeżeli chce.
- Tak, tak! – odpowiedział nie odrywając wzroku od tancerza, potem szybko odwrócił się do Haru – Przepraszam. Czy możemy do  tego wrócić następnym razem?
Nie wiedział czemu tak bardzo chciał iść z tym chłopakiem.
- Um… tak, tak. Jasne. – odpowiedziała trochę zasmucona, ale Tae tego nie zauważał.
- Przepraszam, Haru. Do zobaczenia. – J-Hope uśmiechał się do niej – Idziemy? – zwrócił się do Teahyunga.

XXX

- Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję. Za trzykrotne ratowanie mi dupy.
- Trzykrotne? – J-Hope oderwał wzrok od drogi i spojrzał na Tae – Ah, Haru. – zaśmiał się
W samochodzie zapadł niezręczna cisza.
- Gdz-Gdzie jedziemy?
- Do mnie.
- Dlaczego?
Cisza.
- Dlaczego? – Powtórzył głośniej
- Powiedzmy, że wiem, że lubisz tańczyć. Haru lubi o Tobie mówić. Chciałbym sprawdzić ile z tego to prawda. Zainteresowałeś mnie sobą, Taehyungie. – „No i nikt nigdy się mną nie przejął tak jak Ty w autobusie, chociaż mnie nawet nie znałeś” dodał w myślach.
TAEHYUNGIE? Czy on go właśnie tak zdrobniale nazwał? NAPRAWDĘ?!
- Och. Dobrze. Ale nie wydaje mi się, żebym tańczył lepiej od Ciebie.
- Oczywiście, że nie. – wyszczerzył się do niego
Radosny śmiech obu wypełnił samochód.


XXX

Mieszkanie J-Hopa nie było duże, ale do małych też nie należało. Był tu przestronny salon oddzielony od kuchni wyspą kuchenną, łazienka i pokój. To co zdziwiło Tea był pokój z lustrzaną ścianą. Pokój idealny do ćwiczeń. To w niej teraz się znajdowali. Tae obserwował z otwartą buzią.
-  Pokażesz co potrafisz? – J- Hope włączył żywą muzykę. Tae czuł się skrępowany tylko przez chwilę, Po kilku sekundach robił już to co kochał najbardziej – tańczył. Zapomniał o otaczającym go świecie i dał się porwać temu co kocha. Gdy muzyka się skończyła przypomniał sobie gdzie i z kim jest. Spojrzał przerażony w stronę gdzie wcześniej stał chłopak, ale go tam nie zobaczył. Usłyszał klaskanie zaraz za sobą. Odwrócił się i zobaczył uśmiechniętego J-Hope’a.
- Naprawdę jesteś dobry.
-T-t-tak myślisz?
- Zawsze mówię co myślę. – uśmiechnął się tajemniczo i ruszył w stronę odtwarzacza.
- Hej! – zawołał za nim Tae – Mógłbyś mnie nauczyć ostatniego tańca z Twojego dzisiejszego występu?
J-Hope spojrzał na niego z nad ramienia.
- Jeśli chcesz…
- Tak poproszę! – Tae podekscytował się jak dziecko – Jeju. To było genialne! Jaka szkoda, że nie słyszałem o Was wcześniej haha -  J-Hope zaśmiał się do siebie i pokręcił głową nie słuchając dalszego mamrotania nowego kolegi. Puścił utwór do którego tańczył na występie. Tae z ekscytacji zaklaskał w dłonie. J-hope stanął obok niego przodem ściany luster. Wziął głęboki oddech i powoli zaczął się ruszać.  Na jego szczęście Tae szybko się uczył i za 4 razem był w stanie zatańczyć to już sam. Pamiętał przecież każdy szczegół występu.
J-Hope uśmiechnął się zadowolony do dyszącego Tae.
- Szybko się uczysz, młody.
Młody? Był młodszy?
- Oh… przepraszam. Jesteś starszy. Powinienem mówić do Ciebie Hyung.
- Hahaha „Hobie” całkowicie wystarczy.
- Oh, ok. – wyszczerzył się – Hobie.
- Poćwiczmy teraz jedyny moment, który nie bardzo wyglądał podobnie w Twoim wykonaniu.
Uśmiech Tae wyparował.
- Nie, nie patrz tak na mnie. Było zajebiście. Ale chcemy perfekcji prawda?
Tae uśmiechnął się. Polubił tego chłopaka.
- Tak, oczywiście.
- Cieszę się.  Moment o którym mówię to wypchnięcie bioder do przodu. O ten – pokazał jak ma to wyglądać – a Ty robisz to tak – powtórzył ruch, jednak z mniejszym rozkrokiem, co wiązało się z mniejszym ruchem. – Musisz jedynie zrobić lekko większy rozkrok i ułożyć nogi pod innym kątem.
Tae uśmiechnął się, rozłożył nogi i spróbował powtórzyć ruch, jednak nadal nie wyglądało to jak ruchy J-Hopea. Posmutniał. Ten zaśmiał się przyjaźnie, podszedł do niego, odwrócił przodem do luster, stanął za nim i położył my ręce na biodra. Tae drgnął.
- Zróbmy to razem. Dopasuj się do mnie i rób to co ja.
Tae nie odpowiedział, bo odjęło mu mowę. Czy ten chłopak wie co robi? I dlaczego podoba mu się to, że jego ciało jest tak blisko? Kiwnął głową.
- Na trzy. Raz, dwa… trzy. – J- hope wypchnął biodra do przodu, rękami pomagając zrobić Tae to samo. J-hope jedną rękę przeniósł na jego klatę.
- Tylko biodra. – przycisnął go do siebie – reszta się nie rusza.
Tae przeszedł dreszcz. Powtórzyli ruch jeszcze 4 razy. Za czwartym razem Tae z nerwów za bardzo wypiął się w tył co poskutkowało przewróceniem  bruneta. Tae natychmiast odwrócił się i wyciągnął rękę.
- Przepraszam! Przepraszam! – w odpowiedzi usłyszał tylko śmiech Hobiego. Chwycił wyciągniętą w jego stronę rękę i śmiech się urwał. Pociągnął blondyna na ziemie i znowu zaczął się śmiać. Tae ukląkł pomiędzy nogami bruneta, gdzie upadł. Chwycił jego krawat.
- I co Cię tak śmieszy?! – prawie wykrzyczał
J-hope przestał się śmiać i spojrzał na blondyna z powagą i zaciekawieniem. Ich twarze były teraz tak blisko, że nie widzieli nic poza sobą. Tae zmrużył oczy, po czym zorientował się w jakiej jest teraz pozycji. Puścił krawat bruneta. Wydawał się przerażony.
- Przepraszam! – i już chciał wstać gdy brunet chwycił jego rękę powstrzymując go. To co stało się potem Tae widział w zwolnionym tempie. J-Hope pociągnął go delikatnie do siebie i równie delikatnie pocałował. V poczuł strach. Strach przed tym co się działo i co się stanie później, przed tym co by ludzie powiedzieli gdyby go teraz widzieli… Jednak strach przytłumiło szczęście. Nigdy nie czuł się tak jak teraz. Poruszył się, wyprostował, ale jego oczy nadal były zamknięte . J-Hope odsunął się zawstydzony.
- Nie, nie. – Tae chwycił jego krawat i z powrotem połączył ich usta.
Zaskoczony J-Hope przez chwile nie robił nic, jednak chwilę później szybko odwrócił młodszego na plecy i pogłębił pocałunek. Oderwał się od niego i przez chwilę tylko dyszeli sobie w usta patrząc na siebie z uśmiechem.
- Nie wiem co się dzieje… Ale nie przerywajmy tego. – odezwał się Tae cicho.
- Nie mam zamiaru, TaeTae. – odpowiedział J-Hope znów łącząc ich usta w pocałunku. Cały czas go całując  zaczął rozrywać jego koszulę nie przejmując się odpadającymi guzikami.  Tae w tym czasie zaczął luzować krawat J-Hope’a. W pośpiechy pozbyli się reszty ubrań, zostając w samych bokserkach. Hoseok zawisł na Taehyungiem i spojrzał mu w oczy. Przejechał ręką z jego ramienia aż do biodra.
- Podobasz mi się TaeTae
Ten w odpowiedzi pocałował go. Ręka Hobiego powędrowała pod materiał bokserek młodszego. Tae jęknął w usta partnera. J-Hope uśmiechnął się do siebie. Chwycił w dłonie męskość młodszego  i zaczął pocierać ręką. Pocałunkami zjechał na szyję, przygryzając delikatnie jego skórę. Tae wplątał palce we włosy kochanka.
- Weź mnie Hobi… Proszę – wyjęczał
Ten zastygł bez ruch słysząc tą prośbę. Jednak chwilę później nie miał już na sobie bokserek. Całował Taehyunga, pocałunkami schodząc coraz niżej. Drażnił językiem jego stwardniałe sutki. Delikatnie przejechał językiem za materiałem paska jego bokserek. Tae zadrżał pod nim. Hoseok oblizał się, po czym przejechał językiem bo widocznym wybrzuszeniu w bieliźnie. Opuścił ją powoli palcami wskazującymi. Tae odetchnął  gdy jego męskość została uwolniona. Jego bokserki rzucone były w kąt. J-Hope polizał całą długość  jego penisa po czym zassał się na główce, za co Tae płacił mu jękami. Zaczął powoli poruszać głową w górę i w dół, z czasem przyspieszając tempo.
- Nie. – Tae pociągnął go za włosy – Chcę dojść jak będziesz we mnie.
Hoseok uśmiechnął się i zrównał swoją twarz z jego po czym wpił się w jego usta. Poślinił palca i włożył go w kochanka. Gdy ten oswoił się z obcym uczuciem dołączył drugi palec, po czym zaczął nimi delikatnie poruszać. Pocałował go, by odciągnąć jego myśli od bólu i żeby się rozluźnił.
- Jestem gotowy – wysapał
Hoseok wyciągnął palce i patrząc Taehyungowi w oczy wszedł w niego powoli. Nie poruszał się, dając mu się z tym oswoić. Kciukami wytarł jego łzy i pocałował go, masując jego udo. Chwycił jego biodra i zaczął delikatnie się poruszać. Po chwili jego uszu dobiegały przyjemne jęki rozkoszy, co tylko bardziej go nakręcało. Poczuł obejmujące go ręce i paznokcie wbijane mu w plecy. Przyspieszył tempo. Po kilku chwilach poczuł mięśnie zaciskające się wokół jego penisa i doszedł zaraz po młodszym. Opadł na niego bez sił.
- To było cudowne. Dziękuję. – Tae go przytulił
- To ja dziękuję – wysapał Hobi
Leżeli tak parenaście minut w ciszy patrząc sobie w oczy z uśmiechami na twarzach.

                                                                    XXX


~ Przepraszam, Haru. Nie dam rady przyjść na imprezę. Co? Dlaczego… Mam… Mam już plany, przepraszam. Ale na…
~ Haru? Cześć, Kochana. Przepraszam, ale naprawdę mamy dziś inne plany. Pa pa! –
wtrącił i rozłączył się starszy, młodszy spojrzał na niego zaskoczony.
-  Niestety mamy inne plany.
- Znowu mnie ratujesz. – zaśmiał się młodszy, a brunet wpił się w jego usta. Tae dotykał jego klatki piersiowej przez koszulę, ręką jadąc coraz niżej. Hoseok  zamknął jego rękę w stalowym uścisku.
- Jak wniesiesz resztę swoich rzeczy.  – uśmiechnął się – Rozpakować możesz je jutro, zrobiłem Ci miejsce w szafach. Dziś mamy romantyczny wieczór powitalny w Twoim nowym domu, moim domu, TaeTae.
- Naszym, Bohaterze. -  zaśmiał się i znowu złączył ich usta




poniedziałek, 9 listopada 2015

Kopciuszek

Witam ponownie. To moje pierwsze opowiadanie tutaj i mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Jest o chłopakach z BTS, Kookim i Jiminie.
Gatunek: yaoi, smut, fulff
Ostrzeżenia: sceny erotyczne

FIGHTING!
PS Nadal jeszcze nie ogarniam prowadzenia bloga... Nie wiem jak wszystko uporządkować ale mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej.

PPS Zapraszam do wyrażania opinii w komentarzach. Pomoże mi to poprawić błędy i dowiedzieć się co lubicie.:)
~Suga Mommy


W taki deszczowy i chłodny dzień Jeon Jungkook najchętniej zostałby w domu. Problem w tym, że codziennie musiał ciężko pracować dla swojej macochy, aby nadal móc mieszkać w domu i mieć co jeść. Jego tata zmarł 2 lata temu i jego życie całkiem się zmieniło. Musiał rzucić szkołę i ciężko pracować. Czuł się jak jebany kopciuszek. Tylko księcia brak. Ale nie narzekał, nigdy też nie pokazał nikomu słabości. Od śmierci ojca w ogóle nie pokazywał emocji, nie miał też komu. Dzisiaj jego pracą było rozładowanie towaru do magazynu. Nie było to najgorsze. Mógł pomyśleć i być sam. Tylko ten deszcz!
Gdy podnosił jedną z ostatnich, cięższych, skrzynek ktoś na niego wpadł. Chłopak miał na sobie kaptur i maskę, więc Kook nie mógł zobaczyć jego twarzy. Tajemniczy chłopak wpatrywał się w bruneta, który teraz z bólem prostował się trzymając rękę na lędźwiach.
- Przepraszam! – rzucił szybko i spojrzał w najbardziej smutne oczy jakie widział.
- Och, nie szkodzi. Następnym razem uważaj. – odpowiedział spokojnie schylając się po skrzynkę. Jednak nawet dobrze się nie schylił gdy znowu poczuł gwałtowny ból. Tajemniczy chłopak podszedł do niego szybko, objął i posadził na murku.
- Pomogę Ci.
- Nie trzeba, zaraz przejdzie.
- Wtedy robota będzie już skończona. – uśmiechnął się do niego.
Chłopak szybko uwinął się z robotą i stanął przed zdziwionym Kookiem.
- Dz-dziękuję. Nie wiem jak Ci się odwdzięczę.
- To nic, naprawdę. A jak chcesz to możesz zaprosić mnie na kawę. – zaśmiał się.
Na twarzy Kooka pierwszy raz od dwóch lat błąkał się uśmiech. Pomyślał o drobnych w swojej kieszeni. Chyba uzbiera się na kawę. Fajnie byłoby spędzić z kimś choć chwilę. Od tak dawna nie ma z kim się spotkać i porozmawiać.
- Jak plecy? – zapytał nieznajomy przerywając jego rozmyślania.
- Już prawie nie bolą. Dziękuję. Chodźmy na tą kawę. – podekscytował się w duchu Kook.
- Och, dzisiaj nie mogę. – odpowiedział nieznajomy.
Kook znacznie posmutniał, cała jego ekscytacja wyparowała. Mógł się tego przecież spodziewać.  Widząc to zamaskowany chłopak położył rękę na jego ramieniu.
- Muszę coś załatwić. Może jutro?
- Tak! Jutro byłoby super! – ożywił się Kook. Jutro są jego urodziny.
- Czy piąta Ci pasuje?
- Tak, tak. Piąta jest super.
###
Jungkook nie mógł przestać myśleć o tajemniczym chłopaku, o jego oczach i dźwięku jego śmiechu. O siedemnastej stał i czekał na niego na tyłach sklepu gdzie się umówili. Siedział na murku bawiąc się palcami i rozglądając. Minęło 5 minut, 10… ale jego ani śladu. Z każdą minutą uśmiech schodził z jego twarzy. Zaczęło padać i Kook założył kaptur. Westchnął i wstał z zamiarem powrotu do domu. Przed nim nagle pojawił się chłopak z wczoraj.
- Bardzo przepraszam za spóźnienie! Gdzie mnie zabierasz?
Chłopak znowu miał maskę, ale widać było, że się uśmiecha. Kook również uśmiechnął się na jego widok.
- Do mojej ulubionej knajpy.  -  ,,Jedynej na jaką mnie stać” dodał w myślach.
W knajpie zajęli miejsca obok siebie. Nieznajomy ściągnął kaptur i opuścił maskę pod brodę. Kook zdziwił się gdy zobaczył czerwone włosy i przystojną twarz. Nie myślał o tym długo, zamówił kawę dla towarzysza. Mimo tego, że widzieli się dopiero 2 raz w życiu, a za pierwszym razem nie zamienili wielu słów, rozmawiało im się wspaniale. Kook opowiedział wszystko o sobie, a jego towarzysz cierpliwie słuchał i przeżywał jego opowieść razem z nim. Kook uronił jedną łzę, pierwszą od śmierci ojca, ale czerwono-włosy szybko ją starł.
- Wiesz o mnie już wszystko. Przepraszam, musisz czuć się przytłoczony tym, że nowopoznany chłopak tyle Ci opowiedział. – bawił się palcami. Czerwono-włosy objął go – Hej! Ja nawet nie wiem jak masz na imię! – Kooki spojrzał na towarzysza świdrującym wzrokiem.
Chłopak nachylił się do Kooka i muskając delikatnie jego ucho ustami wyszeptał
- Jimin. Mam na imię Jimin.
Kook drgnął na nieznane uczucie, które go ogarnęło.
- Nie chcę Panom przeszkadzać. – przy ich stoliku pojawił się ponury ochroniarz – Ale zamykamy.
- Co?! Już 10? Zasiedzieliśmy się, przepraszamy. – Jimin wstał pociągając za sobą Kooka.
Przed knajpą brunet podziękował Jiminowi za spotkanie i „najlepsze urodziny o jakich mógł pomyśleć”.
-Masz dzisiaj urodziny?! Czemu nie mówiłeś? – zaśmiał się – I jak to już się rozstajemy? Myślałem, że spędzimy razem trochę więcej czasu. – uśmiechnął się do niego szelmowsko – Może wpadniesz do mnie? Mam magiczne ręce.
Kook patrzył na niego oczami wielkimi jak spodki. Co on miał na myśli? Jimin znowu się zaśmiał.
- Może poradzę coś na Twoje bolące plecy. Widzę przecież, że dziś nadal Cię bolą.
###
Kook stanął w przedpokoju Jimina z otwartą buzią. Mieszkanie Jimina było ogromne, jasne i elegancko urządzone. Wyglądało jak mieszkanie z katalogów meblowych. Jimin podszedł do niego i dwoma palcami zamknął mu buzię.
- Jeszcze Ci tam coś wpadnie. – zaśmiał się. Ten dźwięk sprawił, że Kook od razu się uśmiechnął.
- Mieszkasz tu sam?
Na krótką chwilę z twarzy Jimina zniknął uśmiech, ale szybko wrócił.
- Tak. To mieszkanie to część spadku po moich rodzicach. – rozejrzał się po mieszkaniu jakby był tu pierwszy raz.

Kook znowu otworzył buzię. W mieszkaniu ponownie rozległ się śmiech czerwono-włosego. Znowu zamknął mu buzię, kciukiem przypadkowo dotykając jego dolnej wargi.
Ich spojrzenia spotkały się na chwilę, ale przerwał je wystraszony Kook schylając się, żeby ściągnąć buty. Jimin ruszył w głąb korytarza i skręcił do kuchni.
- Napijesz się czekolady? W kawiarni nic nie piłeś. – Jimin odezwał się głośniej, by młodszy go słyszał.
- Czekolady?
W przejściu stanął Jungkook. Miał szeroko otwarte oczy i ręce opuszczone wzdłuż ciała. W dużo za dużej szarej bluzie, na bosaka i tą niewinną uradowaną twarzą wyglądał tak słodko. Jimin uśmiechnął się na ten widok.
- Tak, dzieciaku, czekolady. – odwrócił się w stronę maszyny, aby przygotować napój.
- Hej! Nie jestem już dzieckiem! Dzisiaj skończyłem osiemnaście lat!
Jimin spojrzał na niego przez ramie z szerokim uśmiechem.
- Chodź. – podszedł do bruneta, objął go delikatnie i zaprowadził do salonu. – Usiądź.
Kook posłusznie usiadł i spojrzał ma Jimina. Ten przygryzł wargę i zmrużył oczy. W tym momencie usłyszał, że czekolada jest już gotowa. Wyszedł do kuchni i szybko wrócił z dwoma kubkami pełnymi pachnącej czekolady. Wręczył jeden Kookiemu, drugi położył na stole. Podszedł do wieży i włączył spokojną muzykę. Gdy się odwrócił zobaczył, że Kook już wypił swoją czekoladę. Zaśmiał się. Usiadł obok niego, wziął swoją, upił łyk i wręczył mu kubek.
- Prosze. Cieszę się, że Ci smakuje.
Kook nieśmiało spojrzał na niego, a potem z pożądaniem na kubek. Tak uwielbiał czekoladę, a jedyne co pił przez ostatnie dwa lata to woda  i sok od święta.
- No dalej. Wypij. – uśmiechnął się zachęcająco przysuwając kubek bliżej niego.
Kook chwycił kubek w obie ręce i wypił czekoladę duszkiem. Jimin patrzył na to z rozbawieniem, a gdy Kook odtawił kubek rzucił:
- Rozbieraj się.
Twarz Kooka z zadowolonej zmieniła się na wystraszoną.
- Zrobię Ci masaż, dzieciaku! – zaśmiał się Jimin dając mu kuksańca w bok – Możesz ściągnąć tylko górę, jeśli się krępujesz. Chodź do mojego pokoju.
Jimin wstał i ruszył w stronę ciemnobrązowych drzwi. Ten pokój był inny niż reszta. Meble i dodatki były ciemne. Było tu bardzo przytulnie. Jimin spojrzał na Kooka
- Jeżeli jesteś skrępowany to wyjdę i poczekam na zewnątrz.
- N-nie trzeba. – rozpiął szarą bluzę.  Pod spodem miał dziurawy czarny podkoszulek. Jimin zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Kook zawahał się przed ściągnięciem koszulki, a gdy to zrobił rzucił ją w kąt i stanął jedną ręką trzymając swoje ramię. Był zawstydzony i wychudzony, ale nadal bardzo seksowny.
- Oj, dzieciaku. – zmartwiony podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu. Ten zadrżał czując jego dotyk. – Połóż się.
Kook posłuchał czerwono-włosego i kładąc się, przyglądał się temu co ten robi. Wyciągnął z szuflady olejek i rozsmarował go sobie na rękach. Postawił go na szafce koło łóżka.
- Mogę na Tobie usiąść? Będzie mi łatwiej.
Kook tylko skinął głową. Jimin zrobił o co zapytał. Jakikolwiek dotyk był dla niego czymś tak obcym. Czuł się trochę niekomfortowo czując ciężar ciała Jimina na sobie, ale nie było to nieprzyjemne. Chwilę później nie myślał już o tym. Jego myśli skupiły się na rękach przyjemnie błądzących po jego plecach.
- Jesteś spięty, postaraj się trochę rozluźnić. Będzie mi łatwiej… - pochylił się nad nim, tak, że Kooki czuł materiał koszuli na swoich plecach – Kookie. – wyprostował się, Kook zadrżał – Mogę tak na na Ciebie mówić?
- T-tak.  – co się z nim działo? Dlaczego działało to na niego w ten sposób?
– Opowiesz mi coś o sobie?
Ręce Jimina przerwały na chwilę pracę, ale szybko wrócił do masażu.
- Co chciałbyś wiedzieć… Kookie?
- Wszystko?
Jimin zaśmiał się i nie przerywając masażu zaczął opowiadać.
- Mam 22 lata, urodziłem się tutaj, w Seoulu. Tutaj chodziłem do szkoły, studiowałem. – zaśmiał się – Dzisiaj odebrałem wyniki ostatniego egzaminu. Zdałem. Od dziś jestem prawnikiem, Kookie. Może to dziwne, że mam tylko 22 lata i ukończyłem już długoletnie studia, ale już na samym początku edukacji przeskoczyłem kilka klas. Zacząłem studiować w wieku 16 lat. Wtedy też… - przestał masować chłopaka pod nim – Wtedy też zginęli moi rodzice. Zginęli w wypadku samochodowym. Jakiś debil w nich wjechał.
Jungkook zmienił pozycję i leżał teraz pod Jiminem na plecach.
- To był dla mnie szok. – kontynuował Jimin – Byłem dzieckiem,         a oni zawsze byli obok, wspierali mnie. Nagle zostałem sam z tak wielkim majątkiem, że nawet gdybym miał dzieci, a one swoje dzieci to wszystkim dobrze by się żyło nie robiąc kompletnie nic.
Nie wiedziałem co z tym zrobić, byłem załamany. Dopiero zacząłem studia. – Schował twarz w dłonie.
Kook usiadł. Miał łzy w oczach. Chwycił ręce Jimina i oderwał je od twarzy. Zobaczył, że ten płacze. Otarł mu łzy, wiedział jak się czuje. Jimin chwycił jego twarz w dłonie. Spojrzał mu głęboko w oczy i pod wpływem impulsu, pocałował. Był to bardzo delikatny pocałunek, ich usta ledwie się muskały. Zaskoczony Kook opuścił ręce i otwarł usta szerzej. Jimin uznał to za zaproszenie i pogłębił pocałunek. Jungkook nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. To działo się tak szybko. Nie wiedział czy podobała mu się reakcja jego ciała na ten pocałunek, która sprawiła, że spodnie tylko mu teraz przeszkadzały. Nigdy nie myślał o tym czy lubi mężczyzn. Nie myślał o nikim, o tym, że może się komuś spodobać. Nie robił sobie nadziei. Ale podobało mu się to co robił z nim Jimin. On mu się podobał. Oddał pocałunek i objął Jimina, który teraz lekko na niego naparł, aby ten się położył. Przerwali pocałunek z powodu braku powietrza w płucach. Jimin zawisł nad Kookim i spojrzał na niego z promiennym uśmiechem. Poruszył biodrami tak, że otarł się o krocze Kooka. Ten jęknął z przyjemności.
-  Tak pięknie jęczysz, Kooki. Zrób to jeszcze raz. – wyszeptał
- Daj mi powód. – odpowiedział, sam lekko zaskoczony swoimi słowami.
Te słowa zadziałały na niego jak płachta na byka. Znowu wpił się w usta młodszego, ręką sunąc po jego ciele. Zatrzymał się przy jego rozporku i na oślep starał się go rozpiąć. Udało mu się. Ręce Kookiego błądziły w tym czasie po jego plecach. Przerwał pocałunek.
- Coś mi przeszkadza. – wsunął ręce pod jego koszulę i ściągnął mu ją przez głowę. Wylądowała na podłodze gdzieś obok koszulki Kooka.
- Mnie przeszkadza więcej rzeczy. - wstał i jednym pociągnięciem ściągnął młodszemu spodnie. Szybko jednak wrócił to poprzedniej pozycji. Jedną ręką oparł się o łóżko, a drugą delikatnie dotknął policzka Kooka, zjechał nią niżej wzrokiem śledząc jej ruchy. Na szyję, klatę, aż do gumki od bokserek. Spojrzał brunetowi w oczy.
- Jesteś taki piękny. – musną delikatnie jego usta swoimi – Nie mogę się oprzeć. Sam nie wiem co mną teraz kieruje. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego.
- Ja też. – odpowiedział Kook kładąc rękę na klacie Jimina – Ale chcę więcej. Teraz. – czy on to naprawdę powiedział?
- Mnie nie trzeba dwa razy powtarzać… - wyszeptał mu do ucha – Kookie. – dodał przygryzając jego ucho. Zaczął całować jego szyję, a Jungkook dyszał i raz na jakiś czas jęczał mu w ucho co tylko bardziej nakręcało Czerwono-włosego. Kook wplątał palce we włosy starszego. Ten całował jego szyję, klatę, nakręcając ich oboje. Zatrzymał się na dłużej przy sutkach. Lizał i ssał je doprowadzając bruneta do szaleństwa. Wił się i jęczał pod nim, zaciskając palce w jego włosach. Jimin delikatnie przejechał językiem przy gumce od bokserek i Kook wygiął się w łuk. Chwycił materiał bokserek w zęby   i pomagając sobie rękami szybko się ich pozbył. Uklęknął potem pomiędzy nogami partnera i chwile go podziwiał. Jego chude, lecz umięśnione ciało, bladą cerę. Kook się zarumienił i przyciągną go z powrotem do siebie łącząc ich usta w gorącym pocałunku. Jimin nie przestając całować Kooka chwycił jego przyrodzenie i zaczął wolno poruszać ręką na co ten zareagował jękiem. Jimina jęki te doprowadzały do szaleństwa. Zaczął szybciej poruszać ręką. Koook wykorzystując małą szparę pomiędzy ich ciałami rozpiął rozporek swojego kochanka zauważając, że ten nie ma bielizny.  Jungkook wsadził ręce do spodni Jimina starając się je trochę obniżyć. Czerwono-włosy przerwał pocałunek i szybko pozbył się spodni. Kook mógł go przez chwilę podziwiać w pełnej okazałości. Był przystojny, dobrze zbudowany, umięśniony.  Jego penis był duży i nabrzmiały z pożądania. Każdą chwilę, bez dotyku uważali za straconą i straszni im się dłużyła, więc Jimin szybko wrócił do kochanka. Całując go zrobił mokry ślad na klacie Kooka, od szyi aż do pępka. Całując jego podbrzusze rozsunął mu delikatnie nogi. Wyczuł, że Kook się spiął, więc dłońmi masował jego uda. Oderwał się od niego i spojrzał na całkiem spore przyrodzenie młodszego. Uśmiechnął się do niego szelmowsko i wziął go do buzi. Najpierw tylko główkę, potem całą jego długość. Kook zacisnął palce na pościeli i zamknął oczy. To była najprzyjemniejsza rzecz jakiej kiedykolwiek doznał. Jęczał gdy Jimin bawił się (z) nim narzucając wolne tępo, liżąc i ssąc. Wplątał ręce we włosy starszego i pociągnął do góry.
- Zaraz dojdę. Nie chcę kończyć bez Ciebie. – Jimin uśmiechnął się słysząc te słowa i pocałował go.
- Pieprz mnie, Jimin. – Słysząc te słowa Jimin spoważniał, ale na jego twarzy błąkał się uśmiech. Był zaskoczony, ale nie on jeden. Gdy do Kooka dotarło co powiedział zaczerwienił się i zakrył twarz rękami chcąc zapaść się pod ziemię. Czerwono-włosy chwycił go za nadgarstki i odciągnął  jego dłonie od twarzy.
- Mnie dwa razy powtarzać nie trzeba. – powtórzył po raz drugi tego dnia, uśmiechnął się i pocałował go. Pocałunek ten nieco rozluźnił Jungkooka. Jimin sunął po jego ciele rękami. Jimin oderwał się od niego.
- Jesteś pewny?
- Tak. – odpowiedział cicho, ale pewnym głosem. Jumin sięgnął po olejek, którego wcześniej użył do masażu i nalał go sobie sporo na rękę.  Odłożył olejek. Wolną ręką Jimin masował udo Kooka, podczas gdy drugą rozsmarowywał olejek wokół wejścia bruneta. Jungkook drżał. To było przyjemne. Powoli wsadził w niego 1 palec. Kook spiął się, i z bólu zacisnął zęby, oczy i pięści. Jimin go pocałował i nie przerywał masażu uda, co pozwoliło się rozluźnić Kookiemu. Chwilę potem „intruz” w jego ciele już mu tak nie przeszkadzał. Jimin zaczął nim lekko poruszać chcąc rozciągnąć i przygotować wnętrze swojego kochanka na coś większego. Po chwili Jimin dołączył drugi palec, co Kook skomentował jękiem tłumionym przez usta starszego. Kook zaciskał mocno oczy i pięści z bólu, ale przyjął też trzeci palec. Gdyby nie masaż i pocałunki odciągające jego uwagę od bólu, nie dałby rady. Po chwili poczuł się pusty.
- Gotowy? – zapytał widocznie podekscytowany, ale i zmartwiony Jimin.
- Tak.
Jimin ukląkł pomiędzy nogami bruneta i jedną jego nogę uniósł i położył sobie na ramieniu. Rozsmarował szybko olejek na swoim członku i wszedł w niego powoli. Dał brunetowi chwilę na oswojenie się z nowym doznaniem, pocałował go. Zaczął delikatnie i wolno się w nim poruszać. Kook obejmując go wbijał mu paznokcie w plecy nie zdając sobie sprawy z tego, że drapie go do krwi. Jimin nie przyspieszył, dopóki Kook nie zaczął się pod nim wiercić pragnąc więcej. Kook krzyknął i Jimin spojrzał na niego wystraszony. Jedna zamiast grymasu bólu zobaczył jego rozanieloną twarz.
- To… To chyba to miejsce, hyung. Nie wiem co to, ale to było przyjemne. Ba-AAA-rdzo. – Jimin zorientował się, że musiał uderzyć o prostatę chłopaka i powtórzył pchnięcie. Od tego momentu starał się nakierować swojego członka tylko tam, aby dać jak najwięcej przyjemności swojemu kochankowi. Kook jęczał coraz głośniej. Oboje nie mogli złapać tchu. Jimin zaczął pocierać ręką o członka Jungkooka, aby dać mu jak najwięcej przyjemności. Przyspieszył maksymalnie swoje ruchy i doszedł. Jungkook czując coś przyjemnie rozlewającego się w nim również osiągnął szczyt krzycząc. Jego nasienie pobrudziło brzuchy obojga czym ani jeden ani drugi się nie przejęli. Jimin odczekał chwilę, aby oboje trochę się uspokoili, wyszedł z młodszego i położył się obok. Kook natychmiast się w niego wtulił, więc ten go objął. Oboje nadal dyszeli, Kook spojrzał na niego z dołu z promiennym uśmiechem. Jimin odwzajemnił go i pocałował go delikatnie. Chwilę później Jungkook już spał. Jimin parzył na niego i myślał o tym co wydarzyło się tej nocy. Myślał o tym czy młodszy będzie chciał utrzymywać z nim kontakt po tym co zrobił. Znali się tylko 2 dni, a on czuł, że znają się od lat. Czuł coś więcej do tego chłopaka, choć nie wiedział co, nie znał tego uczucia. Wiedział tylko, że chce się nim opiekować i dać mu wszystko czego potrzebuje.
XXX
Jungkook zamknął oczy słuchając orzeczenia sądu. Strasznie się denerwował, lecz gdy usłyszał, że dom i sklep są jego, a jego macocha nie ma prawa zmuszać go do ciężkiej pracy i zajmować się sklepem, ulżyło mu. Myślał, że ojciec wydziedziczył go, a prawdą było, że ta suka ukryła testament. Uśmiechnął się do siebie. Będzie mógł prowadzić sklep tak jak jego ojciec tego chciał.


Po rozprawie stwierdził, że musi podziękować osobie bez której wcale nie zastanawiałby się nad swoimi prawami i która pomogła mu w sądzie.
- Panie Park! – zawołał patrząc na kręcących się wokoło ludzi – Nie wiem jak się panu odwdzięczę! – prawie krzyczał uradowany
Park spojrzał na rozchodzących się ludzi i pustoszejący korytarz. Odprowadził wzrokiem za róg ostatnią osobę i przyparł do ściany uśmiechniętego od ucha to ucha Jungkooka.
- Już Ty dobrze wiesz jak. Gdy tylko wrócisz z zajęć mam zamiar pieprzyć Cię całą noc, Jeonie Jungkook. – przybliżył swoją twarz do jego ucha i szepnął  - Dzisiaj i do końca moich dni, Kookie.
- Twoje propozycje wynagrodzenia są coraz lepsze, Parku Jiminie. – powiedział bardziej do siebie niż do odchodzącego Jimina.

WITAM!

Cześć wszystkim!
To mój pierwszy w życiu blog i mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Będę tu umieszczać swoje opowiadania, głównie one shoty, z idolami kpopu w rolach głównych.
Będę dodawać opowiadania w takiej kolejności jak mam je zapisane na komputerze (czyli całkiem randomowo) chyba, że ktoś będzie chciał coś specjalnego (piszcie wtedy śmiało i zrobię co w mojej mocy). Muszę przyznać, że są to głównie yaoi, ale mam też inne więc jeżeli za tym nie przepadacie to proszę o cierpliwość. One też doczekają się publikacji. :)
Mam nadzieję, że znajdziecie tu coś dla siebie. :)
Let's have some fun together! Fighting!
~ Suga Mommy